Mon, 18/02/2008
where's the sunshine?????
Budzę się codziennie w dobrym humorze. Mama mówi, że mam tak od dziecka. Włączam muzykę, nastawiam caffettierę, podśpiewuję, zastanawiam w co się ubrać. Jednak do samego wyjścia zwlekam z odsłonięciem zasłon. Bo to, co się dzieje za oknem psuje mi humor w sekundę. Wzgardziłam życiem w słonecznej Italii, więc nie powinnam narzekać. Mój wybór, że chcę żyć w kraju of eternal greyness. Ale dziś to, co powinno być niebem, wygląda jak worek na kartofle. Więc i dzień będzie pewnie ziemniaczany.
A te sukienki tak trochę bez związku z powyższym. Siedziałam cały weekend w zimnej kuchni,pisząc tekst o afrykańskich zabiegach w SPA. Żeby się trochę "rozerwać", sfotografowałam moją kolekcję ślubnych sukienek. Jak widzicie zakładam, że do trzech razy sztuka. Albo wystawię w cholerę na Vintage Hunters.