Fri, 10/12/2010
La Salute Vien Mangiando!
Przygotowanie karczochow zajelo mi ponad dwie godziny. Moja Mama uwija sie
w 40 minut. Mam malo wprawy i delikatne rece (Mamy slowa). Pokulam sie strasznie,
wypowiedzialam na glos wszystkie przeklenstwa jakie znam. Do stolu usiedlismy o polnocy.
To byla pycha nie karczochy.
Oto przepis:
Skladniki:
Minimum po 2 karczochy na glowe, czosnek, pietruszka, duuuzo parmezanu, pieprz, sol.
Trzeba pozbawic karczocha nozki, tak zeby sie nie gibal na boki w garnku tylko stal w miare prosto. Nozki nie wyrzucac, tylko starannie obrac (usunac kolce, wlokna i obrac ze skorki, az pojawi sie jasna, miekka czesc), pokroic na ok 3cm kawalki.
Teraz kwiaty. Miedzy kazdy platek nalezy wepchnac parmezan (obficie) i pokrojona natke pietruszki. Uwaga, karczoch stawia opor. Ja pomagalam sobie lyzka. Na srodku kwiata polozyc (a raczej na sile wepchnac) zabek czosnku i troche pieprzu. Karczochy ustawia sie ciasno i pionowo w garnku, zalewa do polowy wrzaca, osolona woda (a do wody wrzucaca sie pokrojana wczesniej nozke). Przykryc pokrywka i gotowac na malym ogniu przez ok 30 minut. Zeby sprawdzic, czy juz sa gotowe, nalezy wbic widelec w srodek karczocha. Jesli jest juz miekki, to mozna serwowac.
Sposob jedzenia (to wcale nie musi byc oczywiste): karczochy przygotowane w ten sposob je sie rekoma. I to jest wlasnie takie super. Zdejmuje sie po kolei kazdy platek i sciera z niego zebami tylko miazsz. Przypomina to mniej wiecej wyjadanie czekolady z pazlotka za starych zlych czasow.
Jak juz wszystkie platki sa zjedzone, pozostaje "serce" karczocha. Trzeba delikatnie usunac srodek (sa w nim nasionka), a reszte zjesc ze smakiem.
Smacznego.